niedziela, 16 czerwca 2013

Skrzydła Laurel i Magia Avalonu

Tytuły: Cała seria to chyba Skrzydła Laurel, ale łapki sobie uciąć nie dam. W każdym razie pierwsza część to Skrzydła Laurel, a druga to Magia Avalonu.
Autor: Aprilynne Pike
Stron: Pierwszej nie mam pod ręką, ale około 250, druga 297
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Opis z Lubimy Czytać (nie mam w domu książki, grrr):
Bohaterką jest dziewczyna o imieniu Laurel. Laurel nie jest typową nastolatką. Je tylko warzywa i owoce, nie może wytrzymać bez świeżego powietrza, przez całe życie uczyła się w domu oraz została adoptowana przez rodziców w przedziwny sposób: ktoś zostawił ją na ich schodach w koszyku.

Kiedy idzie do szkoły, musi przyzwyczaić się do siedzenia w zamkniętych pomieszczeniach i nowych wyzwań. Ale gdy pewnego dnia na jej plecach pojawia się tajemniczy punkcik, zaczyna dziać się magia i całe jej życie staje do góry nogami. Co wybierze Laurel? Świat tajemnic z niezwykłym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy spokojny świat z zawsze pomocnym kolegą z klasy?

No, sami widzicie, okładki obleśne. W życiu bym kijem nie tknęła, gdybym nie dostała od cioci. Mop na głowie, różowy szlafrok w serduszka (czy cokolwiek to jest) i ten motylek, które niby powinien wyglądać... magicznie? Druga już lepsza, ale też nie powala. 

Wróżki i te sprawy to raczej nie moje klimaty, ale tutaj to nie są wróżki. Która wróżka ma kwiat na plecach? 

David (Dawid?) wydaje się trochę mdły. Zbyt idealny, ale z drugiej strony, to Tamaniego nie lubię. Z dwojga złego, to wolę Dawida. Laurel to Mary Sue i jej nie lubię.  Już pomijam fakt, że wszyscy się tak dziwili, bo Laurel je tylko warzywa. "O mój borze, jestem weganką, jestem z księżyca!". Jest niby taka niezwykła, a tak naprawdę, to zwykła dziewczyna. Niesamowicie wkurzała mnie z tymi swoimi wahaniami "Tamani, Dawid. Dawid, Tamani. O mój borze, o mój borze, co ja biedna zrobię, chłopcy się o mnie biją, o borze!". Oczywiście Laurel jest również piękna, od razu poznaje przyjaciół, chłopak się w niej zakochuje... A tak w sumie, to przy okazji wytłumaczcie mi jej niezwykłość, jeśli chodzi o wygląd. Oprócz tego, że nie widać żył na jej rękach (chyba, bo pewna nie jestem!). Czytanie książki, w której jest mnóstwo JEJ to męczarnia.  Jedynie Chelsea jakoś zapadła mi w pamięć i nie była wkurzająca, ale jest jej bardzo mało (ubolewam nad tym faktem). 

Dlaczego w pierwszym tomie było tak mało Avalonu? Nie, przepraszam, nie było go wcale. Coś tam w rozmowach z Tamanim. Musiałam czekać do drugiego tomu, żeby o tym przeczytać! A i tak uważam, że mało jest. Na początku jest o tym mówione, kiedy Laurel jest w Avalonie, a przecież musiał się znaleźć czas na jej koleżanki, randki z Tamanim i wahania: "wolę Tamaniego, nie, wolę Dawida, nie, wolę Tamaniego"... Można by z tego wycisnąć zdecydowanie więcej.

Jeśli komuś się podobał Zmierzch (o ile był ktokolwiek taki), to to również mu się spodoba. Nie należy mieć żadnych wymagań. Ot, lekka lektura w sam raz na jeden, góra dwa wieczory. Ja sięgnę po następne części, bo nawet mnie zaciekawiło (przy okazji, to nie lubię zostawiać jakichś serii niedoczytanych). 

6/10