czwartek, 30 maja 2013

przeprosiny+narzekania Guacamoli

Tak, długo nie piszę i w ogóle. Biorę za pisanie kilku blogów wtedy, jak nie mam czasu. Logika? Tylko Guacamola ją widzi. Prędko nic nie dodam, zwłaszcza, że nie mam czasu na czytanie. Kończę Kwiat Kalafiora czytać (znowu !), to może znajdę czas na napisanie paru słów o tym.

Teraz ponarzekam.

Albowiem jestem zła, to teraz zacznę wylewać żale.

Po lekcjach idę z koleżanką na plac zabaw niedaleko szkoły. Siadamy na ławeczce, gadamy sobie, no niby spoko. No właśnie nie spoko. A dlatego nie, że na huśtawkach obok siedzi dwóch drugo-, może trzecioklasistów, którzy sobie "rozmawiają" i grają w coś. I co słyszę?

 – Co za ****!
 – O ****! Jak to idzie!

Ja załamuję ręce. Bo ja, mając te osiem lat, uważałam "kurde" za "mocne" przekleństwo. I się tylko zastanawiam, czy oni wiedzą, kto to ta "dziwka".

Ja się czuję dziwnie, jak słyszę szóstoklasistów przeklinających (no dobra, to też jeszcze dzieci, NO ALE NO), a to jest jeszcze edukacja wczesnoszkolna!

Ja załamuję ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz